Tytułem wstępu do artykułu dane pokazujące reakcje rynków na decyzje Fed
o ilościowym luzowaniu polityki pieniężnej (zmiany notowań wybranych
aktywów w proc.) zestawienie przygotowane przez Open Finance

____________

____________
POLECAM
wpis Pana Romana Przasnyskiego z Open Finance
ARTYKUŁ: Kopia z http://rynekzlota24.pl/poradnik/czy-na-zlocie-jest-banka
Gdy zawodzą wszystkie inne wyjaśnienia – o jednym z nich pisałem w poprzednimartykule – zwyżkujących cen złota, które by pasowały do deflacyjnych scenariuszy keynesistów, zawsze można powiedzieć, że na złocie jest bańka spekulacyjna. Najnowszy artykuł na temat możliwej bańki na rynku złota – nie pisany jednak przez keynesistę – można znaleźć tutaj.
Przebieg typowej bańki przedstawia wykres nr 1.
Porównajmy go z tym, jak kształtowała się cena złota w ciągu ostatnich pięciu lat:
Na pierwszy rzut oka nie widać uderzających podobieństw, charakterystycznej paraboli itd., raczej systematyczny wzrost, z licznymi korektami. Rzecz jasna, to żaden argument – zwłaszcza że wykresy są trudno porównywalne. Niemniej, wydaje się, że na rynku złota wciąż grają głównie inwestorzy instytucjonalni, nie szeroka publika. A jest to jeden z warunków istnienia bańki – tzn. o bańce na jakimś aktywie mówimy wtedy, kiedy już niemal wszyscy je kupują, czyli gdy np. osoby bez dochodu, bez pracy i bez aktywów (ang. No Income, No Job, no Assets, czyli NINJA) kupują domy, zaś przysłowiowi pucybuci inwestują na giełdzie.
Choć prawdą jest, że już połowa złota kupowana jest w celach inwestycyjnych, to jednak czynią to głównie ETF-y i banki centralne. W ujęciu procentowym złoto nadal nie stanowi silnej pozycji w portfelach zarządzających funduszami – pisał o tym co nieco Jim Rogers – czy rezerwami dewizowymi: średnia dla banków centralnych całego świata to 10 proc. Pouczający w tej kwestii jest wykres nr 3, który pokazuje, że złoto wciąż stanowi zaledwie ułamek światowych aktywów finansowych – i, co ważne, jest to dużo mniej, niż to było historycznie. Oczywiście, musimy wziąć poprawkę na to, że do 1971 r. złoto stanowiło podstawę systemu monetarnego, jednak wciąż wielu osobom złoto jawi się raczej jako aktywo underowned.
Prawdą jest też, że ostatnio dało się słyszeć o „gorączce złota” w Polsce, jednak twarde dane szacują polski rynek złota lokacyjnego w br. roku na mniej niż 6 ton. Dla porównania w Niemczech jest to 160 ton.
Kolejnym warunkiem istnienia bańki jest praktycznie powszechna zgoda co do nieuchronności dalszych wzrostów. W przypadku złota nie trudno jednak o sceptyków, którzy każdego kupującego złoto nazywają prześmiewczo gold bugiem.
Inną cechą bańki jest powrót ceny po jej pęknięciu do ceny sprzed jej powstania. Czy ktoś naprawdę sądzi, że po tych wszystkich turach luzowania ilościowego cena żółtego kruszcu wróci do 250 USD za uncję, czyli do poziomu sprzed 2001, w którym zaczął się rynek byka?
To, ile można było zarobić na ostatnich wzrostach złota, w porównaniu do wcześniejszych rynków byka na złocie i akcjach, pokazuje wykres nr 3. Jak widać, procentowa zmiana ceny żółtego kruszcu jest dużo niższa niż np. w przypadku bańki internetowej.
To, ile można było zarobić na ostatnich wzrostach złota, w porównaniu do wcześniejszych rynków byka na złocie i akcjach, pokazuje wykres nr 3. Jak widać, procentowa zmiana ceny żółtego kruszcu jest dużo niższa niż np. w przypadku bańki internetowej.
Innym ciekawym ćwiczeniem jest prześledzenie ceny złota, ale wyrażonej nie w dolarach, lecz w jakimś innymi fizycznym dobru, np. w ropie naftowej. Jeśli na złocie byłaby bańka, to stosunek ceny złota do ceny ropy naftowej powinien rosnąć. Jak widać na wykresie nr 4, współczynnik ten nie odstaje od historycznych poziomów. Możliwe więc, że wzrost cen złota w dolarach nie wynika z jego fundamentalnego przewartościowania, tylko ze słabości amerykańskiej waluty. Innym wytłumaczeniem jest, rzecz jasna, że na ropie naftowej też występuje bańka – choć jest to, co ciekawe, jednak rzadszą hipotezą. No tak, ale ropa jest przecież aktywem produkcyjnym.
Podsumowując, uważam, że jest zdecydowanie za wcześnie, by mówić o bańce na rynku złota. Osób tak twierdzących nigdy nie brakowało – jak cena złota może rosnąć, skoro „nie generuje przychodu, tylko leży w skarbcach”? – pyta się np. Maciej Bitner w przytaczanym już artykule – niektórzy byli przekonani, że po zerwaniu związku dolara ze złotem w 1971 r. cena żółtego kruszcu z pewnością spadnie do 6 USD, jako że jest sztucznie zawyżona dzięki dolarowi. Nie trzeba dodawać, ile warte okazały się ich przewidywania, które nie uwzględniały monetarnej roli złota (o tym, czy złoto to tylko aktywo trwałe, czy także waluta – zob. mój poprzedni artykuł).
Arkadiusz Sieroń
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz